Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ogród. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ogród. Pokaż wszystkie posty
O "szklanej malinie" słów kilka

31.7.17

O "szklanej malinie" słów kilka

Moja ukochana malina o pięknej nazwie "żelka", "szklana" czy też "perłowa" nie jest taką oczywistą maliną się okazało :-) Tyle osób mnie już pytało o ten gatunek maliny, że przy wczorajszym zbiorze i nachylaniu się, bardzo nisko pod krzewem zauważyłam wsadzoną w ziemie przeze mnie zresztą 3 lata temu plastikową etykietę z nazwą. Okazuje się, że moja cudowna perłowo żelkowa malina nie jest maliną a jeżyną rdzawą i to nie taką sobie zwykłą bo odmiana jest rodu azjatyckiego czyli smaki mojego podniebienia - może dlatego tak sobie ją ceniłam i może dlatego była moją ulubioną, kto wie :-)

Jeżyna rdzawa wywodzi się z Korei oraz Japonii dlatego nie bez powodu nazywana jest jedną z najpiękniejszych azjatyckich odmian! Ma bardzo długie pędy, sięgające nawet do 3 metrów, które są pokryte włoskami w różnych odcieniach czerwieni, ma lepką śluzówkę stąd podczas zbierania owoców całe dłonie stają się lepkie i stąd też moja nazwa własna " żelki" Jeżyna podobno owocuje w 3 roku po zasadzeniu ale u nas owocowała już w drugim. Gdy ją wsadziliśmy nie lubiłam tego krzewu bo strasznie kuł w ręce, później obawiałam się, że będzie się sam rozrastał po całej działce jak dzika malina z którą do tej pory walczę ( choć krzew jeżyny wbrew pozorom również zaliczamy do dzikich )ale gdy po raz pierwszy jeżyna owocowała zakochałam się w niej na amen i teraz marzę by rozrosła się po całym płocie! Jeżyna rośnie dziko na terenach Stanów Zjednoczonych, głównie gór Appalachów. Są jednymi z łatwiejszych zidentyfikowanych dzikich jadalnych roślin.Krzew należy do gatunku odpornego na choroby i szkodniki.

Nie wymaga jakiejś specjalnej gleby, wystarcza jej ziemia ogodnicza, stanowisko słoneczne najlepiej gdzieś gdzie będzie mogła się piąć po drabince, kratce czy płocie.

Ogród to miejsce w którym odpoczywam.

26.7.17

Ogród to miejsce w którym odpoczywam.


Odkąd pamiętam chciałam mieć działkę, taką z mnóstwem kwiatów, z krzaczkami owocowymi i takim prawdziwym domem, w którym można coś ugotować, wyjąć z lodówki zimne piwo i upiec muffiny kiedy się chce. Dziś taką działkę mam, tak mi się wydaje przynajmniej bo nie jest ona w pełni moja lecz mojego partnera. jednak kocham ją ponad wszystko i czuję się tam szczęśliwa gdy tylko przekraczam jej progi. Kiedy ją kupiliśmy a właściwie przejęliśmy po mamie R. była zaniedbana, mamy już nie było i nie miał kto jej pielęgnować.




Od tamtej pory bardzo dużo się na niej zmieniło, dom jest przystosowany do normalności wewnątrz. Można tam spać, wziąć prysznic, skorzystać z toalety, ugotować obiad, upiec ciasto i biesiadować przy najpiękniejszym stoliku kawowym, który przyjechał z bardzo daleka a przywiózł go R.
Dwa lata temu zapragnęłam warzyw i ich sadzenia - zaczęło się od pomidorów, o których pojęcia nie miałam i chyba nadal mi go brak, no chyba że skupiamy się tylko na ich smaku :-) zaczęłam "uprawiać" koktajlowe i z niewiedzy powstało pomidorowe pole, po prostu jeden wielki busz ale nie powiem bo rosły jak szalone, bez podparcia pokładały się jedne na drugich ale owoców było całe mnóstwo! Powstały z nich te w oliwie pieczone w ogrodowym piekarniku, kiszone, których jeszcze nie zdążyłam spróbować i jadłam je każdego dnia by się nie zmarnowały - były pyszne!
Kolejnego roku zasiały się same z pestek pozostałych gdzieś w ziemi ale z obawy buszu, powyrywałam wszystkie jak chwasty! Sadziłam jarmuż, który był piękny i dorodny, którego zresztą nikt nie jadł i jakoś po dłuższym czasie go wykopałam. Sadziłam sałatę, która przez deszcze niestety zgniła i cały czas walczę z czosnkiem niedźwiedzim, który jak na złość nie chce się rozrastać samodzielnie!
Ale za to mam najpiękniejsze maliny, które nazywam żelkami bo pięknie się świecą i wyglądają jak sztuczne :-) są lekko kwaśne, pyszne!
W poprzednim roku zakładaliśmy taras który powstał dzięki Tomkowi, Sebusiowi i Rafałowi bo to oni poświęcili mu swój cenny czas i dziś właśnie tam można odpoczywać i relaksować się do woli.

Nie ma jeszcze mnóstwa kwiatów, o których wspomniałam bo cały czas się ich uczę. Czasami wyrwę coś zamiast chwasta, czasami wsadzę roślinę która po jakimś czasie mi się nie podoba bo albo jest za wysoka, albo wygląda nie tak pośród roślin które są obok albo zwyczajnie za szybko przekwita i po chwili już jest tylko zielona. No cóż, człowiek uczy się do końca życia! W każdym razie to jest moje miejsce w którym odpoczywam nawet jeśli trzeba coś kopać, wsadzać i wysadzać.
Najbardziej lubię śniadania o poranku na tarasie przy drewnianym stoliku - jest na kółkach, tak się pochwalę :-) Robimy tutaj imprezy, jest muzyka, są drinki, nawet są tańce i jest po prostu pięknie!
Ucieramy płatki róż :-)

 Ciasto z wcześniej ucieranymi płatkami róży i maliną

A tak wygląda taras wieczorem, uwielbiam te klimatyczne lampy, które oczywiście na zimę są zdejmowane :-)
O zachodzie i wschodzie słońca :-)
W tym roku mój warzywniak trochę zarósł, ale już ogarnęłam temat, wyrwałam chwasty i R. położył folię by już nic na tej części nie trzeba było robić. Moje truskawki nie owocowały już tak jak 2 lata temu więc usunęłam je z ziemi by móc zadziałać kolejnego roku ( mam taką nadzieje ), nie było też w tym roku wiśni przez przymrozki, które dopadły nas w czerwcu ale zerwaliśmy sporą ilość agrestu i porzeczek, czekam teraz na ukochaną malinę i winogrono i mam nadzieje, że jeszcze w tym roku spędzę tam fajne chwile :-) 

P.S  Zdjęcia wykoanane telefonem :-)

INSTAGRAM

zBLOGowani.pl Mikser Kulinarny - przepisy kulinarne i blogi zobacz moją galerię na mniamspinka.pl Durszlak.pl
Copyright © 2017 Smaki Alzacji